Gdybym była zdrowa.

Pozwolę sobie dziś pomarzyć o tym jakby wyglądał mój dzień, gdybym była zdrowa. Pisałam Wam, że bardzo lubię śnić, bo tam wszystko wydaje się być normalne, poza wyjątkami oczywiście, bo sny różne są. Postanowiłam dziś ponieść się fantazji i opisać mój wymarzony dzień jako zdrowej osoby. Nie wiem, czy będę w stanie wszystko dokładnie opisać tak jak to wygląda w mojej głowie. Nie jestem pisarką, nie umiem ubierać myśli w piękne słowa, ale spróbuję.


Wstałabym o 6:30 rano. Zła, bo nie znoszę rano wstawać. Myślami wracałabym z powrotem do łóżka i jojczała pod nosem w drodze do łazienki. Patrząc przez szpary jeszcze nieotwartych oczu rozwinęłabym matę by przez 15 minut zrobić poranną praktykę jogi. Od razu poczułabym się lepiej i bardziej obudzona zrobiłabym sobie i Mężowi śniadanie i kawę. W biegu ubrałabym się i szybkim krokiem starałabym się zdążyć na tramwaj. Zastanawiając się jak ja to robię, że codziennie niezależnie od tego, o której wstanę zawsze brakuje mi tych kilku minut by iść spokojnie. W tramwaju czytałabym kolejny rozdział wciągającej książki, by podróż minęła mi zdecydowanie szybciej. Jest 7:50 wysiadam czując tę nutkę ekscytacji przed nowym dniem w pracy. Uwielbiam ludzi z mojej pracy, ktoś szczerze się ucieszył, bo potrzebował mojej pomocy na już, gdyż wszystko się posypało, a grafik się spóźni. Wspomniałabym wtedy moje zajęcia z programów z pakietu Adobe i jak to myślałam, że mi się to nie przyda. Okazuje się, że całkiem dobrze mi poszło i uratowałam sytuację. Praca w agencji reklamowej to spełnienie moich marzeń, realizuję się tu kreatywnie, mimo iż czasem pracy jest tona. W przerwie popijam przepyszną kawę z ekspresu i zjadam sałatkę przyniesione przez „pana kanapkę”. Nawet nie wiem, kiedy ten czas tak szybko minął, tyle się tu dzieje. Pracujemy nad ważną kampanią i dopinamy szczegóły. Udało mi się wyjść o 16:00, więc lecę na zajęcia jogi do studia. Z każdymi zajęciami czuję, że ciało jest lżejsze i bardziej elastyczne i dziś w końcu udało mi się zrobić mostek. Tak długo na to pracowałam i nareszcie się udało. Na szczęście mam blisko do centrum, bo mam się tam spotkać z Mężem na kolacji. Gdy udaje nam się wyjść o normalnej porze z pracy lubimy zjeść od czasu do czasu na mieście. Dziś wybieramy się na nasze ulubione sushi. Wyciszona po jodze zupełnie skupiam się na naszym wspólnym czasie. Nie mieszam czasu z bliskimi z pracą. Wracając spacerujemy chwile łapiąc nasz tramwaj kilka przystanków dalej. W domu napuszczam wody do wanny i biorę kąpiel, pochłaniając kolejne dwa rozdziały książki. Potem przygotowuje wszystko na następny dzień, by rano nie tracić czasu na kompletowanie garderoby. Oczy mi się zamykają, ale puszczamy jeszcze jeden odcinek serialu, który bardzo nas wciągnął.


Nic takiego, zwykły dzień bez fajerwerków. Idealna równowaga, ale cały dzień zajęty. Dość szybkie tempo, ale bez przesady, bo jest czas na odpoczynek i wyciszenie. No tak nic takiego, ale puki co to tylko sfera marzeń. Jak bardzo zmienia nam się punkt widzenia, gdy pojawia się choroba. Teraz pozostaje mi tylko wierzyć, że to kiedyś stanie się realne, by móc spędzić taki dzień, bo wiadomo, że nie każdy będzie taki pozytywny i czasem nawet przyjdzie mi narzekać na przyszłą pracę. Chcę móc na nią narzekać tak samo jak na wstawanie rano, bo jeśli można robić to co się lubi, to nawet te gorsze dni tak nie przeszkadzają. Najpierw zdrowie, a potem będziemy działać. Trzymajcie kciuki.

pexels-photo-888992

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s